Postpandemiczny dług zdrowotny – o tym nie zawsze się mówi

Wiele wskazuje na to, że pandemia koronawirusa niedługo będzie już za nami. Odsetek osób zaszczepionych jest dość wysoki, a choć każdego dnia kolejne osoby zapadają na Covid-19, to liczba i zakażeń, i zgonów jest już coraz niższa. Mogłoby się zatem wydawać, że wszelkie problemy związane z pandemią się kończą… czy jest tak w rzeczywistości? Niekoniecznie – w debacie publicznej rzadko mówi się o problemie, jakim jest tzw. dług zdrowotny (a w tym przypadku właściwie postpandemiczny dług zdrowotny). Dlaczego trzeba o tym pamiętać? Zostań z nami, a poznasz odpowiedź. Do dzieła – czeka Cię interesująca lektura!

Co ze służbą zdrowia w Polsce?

Od lat powszechnie narzeka się na służbę zdrowia w Polsce. Właściwie, takie narzekanie weszło już nam w krew. Czy jest to uzasadnione? Niestety… tak – służba zdrowia w Polsce znajduje się w głębokim kryzysie. Aby móc się o tym przekonać, wystarczy spojrzeć na dane przygotowane przez organizacje międzynarodowe oraz analityków. Dobrym przykładem jest tu wynik badania opublikowanego na łamach prestiżowego czasopisma The Lancet.

Wnioski, jakie płyną z tego raportu, nie są niestety zbyt optymistyczne. Autorzy artykułu dogłębnie przeanalizowali to, jaka jest umieralność na całym świecie (zbadano łącznie 195 krajów). Wnioski są dość oczywiste: im lepsza jakość i dostępność opieki zdrowotnej, tym większe szanse przeżycia pacjentów – zarówno w czasie Covid-19, jak i poza okresem pandemicznym.

Niestety, Polska w rankingu zajmuje dość słabą pozycję. Spośród wszystkich państw członkowskich UE gorszą pozycję niż nasz kraj zajmują jedynie Rumunia, Bułgaria oraz Łotwa. W zestawieniu tym uwzględnia się różne czynniki, w tym na przykład liczbę lekarzy w przeliczeniu na 1000 mieszkańców oraz jakość świadczonych usług.

Niestety, z badania wynika dość jasno, że polski system ochrony zdrowia cechuje się nadumieralnością. Dzieje się tak m.in. z powodu chorób nowotworowych oraz schorzeń układu krążenia. Problemem są również inwestycje w służbie zdrowia (zbyt niskie) oraz niedobory w kadrze medycznej (zbyt wysokie). Polska pozostaje w tyle pod względem ochrony zdrowia za krajami Europy Zachodniej i Środkowo-Wschodniej.

Dług zdrowotny postpandemiczny – co to takiego jest?

Postpandemiczny dług zdrowotny to problem, z którego nie zawsze zdajemy sobie sprawę. Jednocześnie, jest to jeden z wielu długofalowych, pośrednich efektów wynikających z pandemii koronawirusa. Już teraz eksperci są zgodni co do tego, że konsekwencje te będą miały spory wpływ na społeczeństwo jeszcze przez wiele lat po ustaniu samej pandemii. Dyskusje nie dotyczą, czy grozi nam postpandemiczny dług zdrowotny, ale raczej: jak długo będziemy musieli uporać się z tym problemem.

Jakie mogą być długotrwałe skutki pandemii koronawirusa? Rzecz jasna, nie jest to jeszcze stuprocentowo pewne; tak ważne kwestie medyczne to zagadnienie, które trzeba analizować w długofalowej, co najmniej kilkunastoletniej perspektywie. Jeśli dodamy do tego fakt, że pandemia koronawirusa rozwinęła się na przełomie 2019 oraz 2020 roku (stąd przecież wziął się termin Covid-19), a mamy „dopiero” 2023 rok…

Dotychczas zebrana wiedza ekspercka pozwala jednak spodziewać się, że skutki zdrowotne związane z COVID-19 mogą wywierać wpływ – najczęściej negatywny – na funkcjonowanie całego organizmu. Wśród nich wymienia się zwykle takie zagrożenia jak na przykład

  • problemy z układem oddechowym – utrudnione oddychanie, osłabione płuca, zwiększone ryzyko zachorowania na choroby powodujące niewydolność układu oddechowego itp.,
  • osłabienie lub nawet uszkodzenie serca oraz układu krążenia,
  • zaburzenie snu.

Postpandemiczny dług zdrowotny – czy da się to zmierzyć?

Postpandemiczny dług zdrowotny to ważny problem, a sytuację dodatkowo komplikuje fakt, że nie da się zmierzyć jego skali. Dlaczego? Powodów takiego stanu rzeczy jest kilka. Zajmijmy się kilkoma z nich.

Po pierwsze, trzeba mieć na uwadze, że skutki zdrowotne pandemii koronawirusa nie dotyczą tylko i wyłącznie osób, które ciężko przechodziły chorobę, tzn. byli poddawani hospitalizacji lub nawet otarli się o śmierć. Wręcz przeciwnie, nawet przypadku osób, u których zaobserwowano dość łagodny przebieg zachorowania na Covid-19 lub koronawirus przebiegał bezobjawowo, skutki zdrowotne w dłuższej w perspektywie również mogą okazać się niszczące.

Nie chcemy budzić tu paniki, ale w rzeczywistości konsekwencje zdrowotne dotyczą niemal każdego, kto w przeszłości przechodził koronawirusa. Pewną przesadą może wydawać się stwierdzenie, że postpandemiczny dług zdrowotny to swego rodzaju tykająca bomba zegarowa… choć oczywiście nie wiemy, kiedy – i czy w ogóle – wybuchnie.

Po drugie, postpandemiczny dług zdrowotny nie wpływa jedynie na zdrowie. Problem ten jest ważny również z punktu widzenia… gospodarki oraz finansów publicznych. To dość nieoczywiste połączenie, szczególnie jeśli zwrócimy uwagę na to, że nie chodzi nam tym razem o lockdowny prowadzące do zamykania restauracji, prawda?

Tymczasem, tak właśnie się dzieje. Zależność w tym przypadku jest bardzo prosta; im więcej osób chorujących – nie tylko na koronawirusa, ale także na choroby związane z osłabieniem płuc czy mięśnia sercowego itp., które jest jego następstwem – tym większe nakłady finansowe trzeba ponieść na leczenie. Co oczywiste, zwiększenie liczby pacjentów w szpitalach przekłada się na wzrost kosztów z tytułu:

  • zatrudnienia dodatkowego personelu,
  • zakupu sprzętu medycznego, leków itp.

Musimy dodać do tego, iż konsekwencją zachorowania na koronawirusa są choroby przewlekłe. Czym innym jest wykonanie jednorazowego zabiegu (oczywiście, stosujemy tu pewne uproszczenie), czym innym zaś wielomiesięczne, czasem zaś nawet wieloletnie leczenie pacjenta borykającego się z chorobą przewlekłą.

Koszty – rozumie się przez to zarówno nakłady stricte finansowe, jak i czas poświęcony na leczenie osoby, która nie zachorowałaby, gdyby nie koronawirus – zwiększają poziom obciążeń i tak już niewydolnej służby zdrowia w Polsce. Niestety, nie widać na horyzoncie pomysłu na to, jak uporać się z problemem.

Po trzecie, pandemia koronawirusa wywarła negatywny wpływ nie tylko na zdrowie rozumiane w ujęciu fizycznym. To, co „widzimy”, to problemy z oddychaniem czy sercem u osób borykających się z następstwami koronawirusa. Nie zawsze jednak dostrzegamy drugie dno, jakim są problemy natury psychicznej. Już teraz, w 2023 roku, specjaliści grzmią na alarm i twierdzą, że:

  • medialny strach przed pandemią, która przez wiele miesięcy skutecznie utrzymywała poczucie zagrożenia,
  • zdalna praca i nauka,
  • lockdowny, czyli kilku- lub kilkunastodniowa izolacja (czasem parę razy powtarzana) izolacja w domach/mieszkaniach,
  • brak dostępu do takich miejsc jak np. kina, teatry, restauracje czy centra handlowe, co doprowadziło do osłabienia relacji między ludzkich,

są czynnikami, które spowodowały u wielu z nas pogorszenie się kondycji psychicznej.

Do najpoważniejszych konsekwencji psychologicznych pandemii należą samobójstwa oraz depresja. W oczywisty sposób pandemia spotęgowała problem depresji i zaburzeń lękowych. Wskutek lockdownów i wszechobecnego poczucia strachu wielu ludzi doświadcza silnego stresu. Nie powinno to nikogo zaskakiwać; obawa o zdrowie własne i swoich bliskich, a także lęk o stratę pracy wskutek kryzysu to czynniki, które mogą skutecznie zaburzyć nasze funkcjonowanie. Sytuację dodatkowo pogorszyło poczucie izolacji społecznej oraz brak kontaktów z innymi ludźmi.

Postpandemiczny dług zdrowotny. Podsumowanie

Coraz powszechniej twierdzi się, że COVID-19 może skutkować – i skutkuje – nie tylko bezpośrednimi problemami zdrowotnymi, ale także bardziej dalekosiężnymi konsekwencjami. Ich związek z koronawirusem może wydawać się nieoczywisty, ale jeśli weźmiemy pod uwagę, że COVID-19 osłabia np. płuca, w przyszłości doprowadzi to do problemów zdrowotnych, w tym np. kłopotów z układem krążenia i oddychaniem, a także zaburzeń neurologicznych.

Depresja, osłabione płuca i serce – wydaje się, że to jest właśnie pakiet, jaki może nam zafundować pandemia. W związku z tym ważne jest, abyśmy pamiętali nie tylko o samym COVID-19 (choć oczywiście również jest to kluczowe podczas samej choroby), ale także o długoterminowych skutkach tej choroby.

 

Autor: Emil Zelma

0 komentarzy

Dodaj komentarz